V Niedziela Wielkiego Postu Roku B (21.03.2021)
Dziś w kościołach są zakryte krzyże i obrazy. To znak, że przed nami Wielki Tydzień. I jego finał w Wielkanoc, niestety w cieniu lockdownu.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus przygotowuje uczniów na swoją śmierć i zmartwychwstanie. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24).
„Jest wiele podobieństwa pomiędzy historią ziarna, a losem człowieka. Ziarno, pochwycone dłonią siewcy, wrzucone jest w ziemię, aby w niej zgnić, obumrzeć. Jest to jednak tylko pozorna jego klęska. Zapłatą za tę ofiarę jest nowy plon, a na miejscu jednego ziarenka wyrasta cały kłos, mnożąc je wielokrotnie (…)” (A. Zwoliński).
Jezusowi nieobca była trwoga, gdy myślał o swej śmierci: „Teraz dusza moja doznała lęku” – to słowa Jezusa zapisane przez Ewangelistę (J 12,27). Naturalne jest, że na myśl o śmierci doznajemy lęku, który próbujemy pokonać wiarą. Przecież śmierć odda nas w ręce kochającego Ojca. Mówiąc słowami św. Franciszka z Asyżu, jest naszą „siostrą”. Śmierć – siostrą? Jak wiele wiary trzeba, aby przyjąć to do swojej świadomości. Ale łaskę wzrastania w rozumieniu tej świadomości daje nam niejako „w zalążku” Duch Święty, który na chrzcie świętym zamieszkał w każdym z nas.
Taką świadomość miał ojciec Iwo Roweder, budowniczy naszego kościoła. W swoich zapiskach, które pisał „do szuflady”, a które opublikowaliśmy w książce, którą właśnie otrzymaliśmy z drukarni, dzieli się on w jednej z medytacji swoim „oswajaniem śmierci”. Zdaje się mówić: ŚMIERĆ JEST MI NIESTRASZNA i podaje 31 argumentów na rzecz tego swojego przekonania, które można tak opisać, lekko trawestując jego słowa::
Argument pierwszy: Śmierć mi niestraszna, bo wiem, że jako człowiek śmiertelny z prochu powstałem i podlegając całkowitemu rozkładowi, znów w proch się obrócę.
Dwa: Bo uznaję, że trzeba poddać się wyrokowi Bożemu i woli Bożej.
Trzy: Bo w śmierci oddaję Stwórcy życie, które On sam mi dał.
Cztery: Bo chcę ponieść karę za grzech pierworodny, będący sprawiedliwym wyrokiem Stwórcy.
Pięć: Bo w śmierci Bóg zmaże grzech pierworodny zaciągnięty przez potomków Ewy.
Sześć: Bo w chwili śmierci zupełnie ustąpią przyczyny grzechów i przestanę obrażać Boga, który jest tak słodki, tak dobry.
ŚMIERĆ JEST MI NIESTRASZNA:
Siedem: Bo niewinny Jezus umarł za mnie i On sam odkupił mnie swoją własną krwią.
Osiem: Bo pójdę za Błogosławioną Dziewicą, która była wolna od grzechu i nie była przyczyną śmierci.
Dziewięć: Bo będę jak Maryja, która własną śmiercią uwielbiła Zbawczą śmierć umiłowanego Syna.
Dziesięć: Bo w chwili śmierci będę mówił: „Pomóż mi, Maryjo Dziewico, abym wydając ostatnie tchnienie ujrzał Ciebie jako Panią”.
Jedenaście: Bo przyjdzie do mnie Maryja, która jedyna może okazać mi łaskawego Jezusa.
Dwanaście: Nie boję się śmierci, choćby przyszła rychło, bo w ten sposób osiągnę wieczną nagrodę, jaką Jezus wysłużył z miłości do mnie.
ŚMIERĆ JEST MI NIESTRASZNA:
Trzynaście: Bo będę dla Jezusa powodem większej chwały, kiedy mnie, skruszonemu, udzieli przebaczenia grzechów.
Czternaście: Bo po śmierci nie będę dopuszczał się najmniejszego zgorszenia, a za życia, dalej grzesząc, nie podobałbym się Panu
Piętnaście: Bo stając się współobywatelem nieba, ujrzę Wieczną Trójcę, w którą wierzę.
Szesnaście: Bo po śmierci będę oglądał Słowo, które stało się Ciałem, wielbiąc bez końca tę wielką tajemnicę.
Siedemnaście: Bo poznam, jak wielka jest chwała niebieskiej ojczyzny i jaka jest cześć i jak wielka władza Bożej Rodzicielki.
Osiemnaście: Bo poznam Boskie nagrody nieba, jakich bez liku udziela Jezus.
Dziewiętnaście: Bo pragnę dołączyć do grona świętych łaskawego Pana, których proszę pokornie: niech mnie do siebie przyłączą.
Dwadzieścia: Bo będę umocniony Świętym Ciałem Jezusa oraz pozostałymi obrzędami sprawowanymi za umierających.
Dwadzieścia jeden: Iwo Roweder dodaje z myślą o swoim kościele w Łęgowie: Bo będę pochowany pod szczęśliwymi dachami Bożej świątyni, blisko Boskiego oblicza (Najświętszego Sakramentu).
Dwadzieścia dwa: Bo będę uczestnikiem łaski mszy świętych, jakie tam będą odprawiane przed świętymi ołtarzami.
Dwadzieścia trzy: Bo ostatecznie uzyskam łaskę odpustów zupełnych udzielanych z Bożej dobroci.
Dwadzieścia cztery: Bo w chwili śmierci chcę westchnąć w sercu: "Przyjmijcie mnie: Jezu, Dziewico Maryjo, Józefie".
Dwadzieścia pięć: Bo w chwili śmierci wyznam wiarę w prawdziwość wszystkich dogmatów dotyczących Chrystusa , które podaje do wierzenia Kościół.
Dwadzieścia sześć: Bo potępię także przewrotne schizmy, zadając cios wszelkim błędnym mniemaniom.
Dwadzieścia siedem: Bo umrę wierząc w Święty Kościół Rzymski, Jeden pod niebem, święty, dający zbawienie!
Dwadzieścia osiem: Bo umrę przeklinając dzieła demona, przebiegłość Kuszącego niegodziwca, opłakując moje winy!
Dwadzieścia dziewięć: Bo w agonii powierzę Jezusowi moją duszę, z nadzieją, że gdy już umrę, On przyjmie mnie, drżącego.
Trzydzieści: Bo oddam duszę przez Imię Jezusa, które nie zawodzi, niesie łaskę, miłosierdzie.
Trzydzieści jeden: Bo myśląc o sobie – martwym, proszę: Chryste, przyjmij sługę odkupionego przez Ciebie za tak wielką Twoją cenę.
Iwo Roweder ćwiczył się w pokonywaniu trwogi śmierci, czego świadectwem są jego nocne zapiski. Tęsknił za Bogiem – przy całym jego jakże aktywnym życiu i rozumiał słowa Jezusa, które usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli ziarno wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo” (J 12,24).